W czerwcu 2013r. na stronie internetowej opiniotwórczej niemieckiej gazety – www.welt.de ukazała się publikacja podpisana przez Philippa Wagnitza, eksperta WWF pod oskarżycielskim tytułem „Spragniona Bawełna”. Cały artykuł jest przykładem manipulacji faktami, formułowania fałszywych oskarżeń na podstawie nieprawdziwych danych oraz dezinformacji – pytanie jedynie, czy jest to tylko ignoracja, czy już zła wola.
Cały artykuł, a w szczególności nieuzasadnione i nastawione na budowanie negatywnych emocji zwroty typu „spragniona bawełna”, „światowy boom osusza rzeki i jeziora!”, „bawełna to produkt grzechu” mają wywołać w czytelniku przekonanie, że uprawa ta jest samym złem, szkodliwym dla ludzi i środowiska.
Interesujące, że autor nie podjął się opisania równie obrazowo znacznie wyższych potrzeb wodnych pszenicy lub kukurydzy, zapewne jednak uznał, że apel o rezygnację z tych upraw nie spotkałby się ze zbyt pozytywnym oddźwiękiem konsumentów.
Wiemy że chociażby lobby włókien sztucznych od lat usiłuje przekonać konsumentów, że ich produkty są wręcz bardziej ekologiczne niż sama natura. jednak niemoralne jest angażowanie do tego tzw. „ekspertów”, którzy – powołując się na przestarzałe dane sprzed kilkudziesięciu lat i przemilczając fakty nie pasujące do założonej tezy – usiłują zniszczyć pozytywny wizerunek bawełny w oczach konsumentów.
Publikacje tego typu ukazują się od dobrych kilku lat. Nie tylko bawełna, ale i inne włókna naturalne borykają się z podobnymi oskarżeniami. Jednak bawełna ucierpiała szczególnie – jest bowiem kluczowym konkurentem. Z przykrością trzeba stwierdzić, że organizacja WWF zasługuje się na tym polu znacząco, bowiem nie są ani pierwsze ani jedyne takie publikacje. Nawet rozumiejąc potrzebę zdobywania finansowania z różnych źródeł powinno się jednak zważać na zachowanie choćby minimalnej rzetelności dziennikarskiej – bowiem takie działania pod szyldem WWF podważają wiarygodność tej organizacji
Dużo większym problemem środowiskowym od zarzutów ileż to wody wymagają uprawy naturalnych produktów jest kwestia zużycia wody i chemikaliów w samym przemyśle – w tym również tekstylno-odzieżowym. Ta woda faktycznie winna być przedmiotem realnej troski ekologów. A tu – chociaż pan Wagnitz wspomina w jednym zdaniu, iż zakłady przemysłu tekstylno-odzieżowego stosują chemikalia w procesie obróbki przędz i tkanin – ani słowem nie zająknął się on, że bawełna stanowi tylko mniejszościowy procent surowca w tym przemyśle. Jednak zapewne lobby przeciwników bawełny nie jest zainteresowane naświetlaniem faktów, które ukazywałyby realne koszty środowiskowe przemysłu włókien chemicznych.
REAKCJA NA PRÓBY DEMONIZOWANIA BAWEŁNY
– replika Terry’ego Townsenda, Dyrektora Wykonawczego ICAC na publikację Philippa Wagnitza, experta WWF na stronie wwww.welt.de z dnia 11.06.2013.
„Hammad Naqi Khan, WWF-Pakistan director for freshwater, climate and toxics.
Dziękuję za uznanie bawełny „za niezłą uprawę”. Niemniej jednak, szkody czynione bawełnie w wywiadach, przemowach, publikacjach i filmach wideo, które demonizują bawełnę są wielkie. Bawełna, by móc przezwyciężać przewagę cenową i techniczną prezentowaną przez włókna syntetyczne – zależna jest swojego pozytywnego wizerunku i preferencji konsumenckich. Tymczasem publikacje, które wypaczają jej wizerunek, potępiając, stosując insynuacje i opierając się na dawno nieaktualnych danych sprzed dekad uderzają nie tylko w obraz tego ale podkopują również byt i środki utrzymania milionów osób. Pojęcie „spragniona bawełna” jest subiektywną charakterystyką. Ludzie są spragnieni, arbuzy są spragnione, bawełna jest spragniona. Opisywanie bawełny jako „spragnionej”, mówienie, że bawełna powoduje „dramatyczne skutki w przyrodzie”, albo że „jest skutkiem grzechu”, jest nieodpowiedzialne.
Bawełna jest uprawą dobrze tolerującą suszę, o korzeniach mogących sięgać głębiej w poszukiwaniu wody. Bawełnę uprawia się w regionach suchych, ponieważ może ona rosnąć w takich warunkach; obszary te nie są wysuszone, ponieważ uprawia się tam bawełnę. W przeliczeniu na dolara, bawełny zużywa mniej wody niż zboża i rośliny oleiste. Bawełna przysparza dochody nawet w latach suszy, podczas gdy uprawy alternatywne przynoszą wówczas straty. Dlatego właśnie bawełnę uprawia się w pierwszej kolejności w regionach suchych i półsuchych. Rzeczywiście, nawadnia się bawełnę w regionach suchych i półsuchych, ponieważ jest cenna. Inne rośliny nie byłyby w stanie w ogóle przetrwać w tak skrajnych warunkach. W regionach, gdzie woda występuje obficie, np. w Holandii, uprawia się inne rośliny. Zużycie wody do celów rolnych przez bawełnę wynosi zaledwie 3% światowego zużycia wody do celów rolnych, proporcjonalnie do jej udziału w gruntach ornych. Bawełna nie wysusza jezior i rzek.
Odnosząc się do tez zawartych w artykule Wagnitza:
W całej historii światowej produkcji bawełny występuje dokładnie jeden przypadek niekorzystnego wpływu środowiskowego tej konkretnej uprawy na jeden z większych systemów wodnych i chodzi tu o Morze Aralskie (terytorium dawnego ZSRR), którego zniszczenie nastąpiło w latach 50 i 60. Morze Aralskie zostało zniszczone przez nieumiejętne zarządzanie, tak charakterystyczne dla gospodarki rolnej Związku Radzieckiego, a nie przez zapotrzebowanie na wodę przez bawełnę. Przyczyną, dla której Morze Aralskie jest w kółko podawane jako przykład przez tych, którzy demonizują bawełnę jest fakt, że – mimo upływu 60 lat nie mają oni dalszych przykładów tego typu. Właśnie dlatego ten jednostkowy przypadek stał się bazą wypadową krytyki i praktycznie mantrą dla poszukujących sponsorów organizacji pozarządowych, detalistów walczących o przewagę rynkową i adwokatów bawełny organicznej, produkowanej po szyldem Fairtrade czy Made in Africa, którzy – demonizując konwencjonalną uprawę bawełny – chcą usprawiedliwić własną nieudolność.
Bawełny nie uprawia się na pograniczu meksykańsko-amerykańskim i nie pobiera się wody do irygacji z Rio Grande. Zaś cytowane zbiorniki Darling Downs i Murray River w Australii doświadczyły ostatnio stanów POWODZIOWYCH. Przepływy w nich zostały w niektórych latach ostatniej dekady ograniczone z powodu suszy, a nie z powodu poboru wody związanego z produkcją bawełny. Zasoby wody w Australii są ściśle regulowane zarówno przez administrację państwową, jak i lokalną i zużycie wody do celów rolnych, które czyniłoby szkody w środowisku naturalnym jest zabronione.
Bawełna nie odpowiada i prawdopodobnie nigdy nie odpowiadała za 1/4 światowego zużycia pestycydów. W roku kalendarzowym 2011 na potrzeby bawełny zużyto 6,7% (wartościowo) wszystkich pestycydów zastosowanych globalnie, włączając środki owadobójcze, chwastobójcze, grzybobójcze i inne chemiczne środki ochrony roślin. Jest to ogromny spadek stosunku do roku 1986 (wówczas było to 11% wszystkich stosowanych na świecie pestycydów). W tymże 2011 roku do uprawy bawełny zużyto globalnie: 4.4% całkowitego zużycia herbicydów, 14.8% insektycydów, 0.9% fungicydów i 14.4% innych chemicznych środków ochrony roślin. Szczyt zużycia pestycydów w produkcji bawełny miał miejsce w latach 80 i spadał przez następne dekady. Naukowcy i farmerzy zajmujący się bawełną są obecnie lepiej poinformowani o niszczących skutkach nadmiernego stosowania pestycydów w rolnictwie, zaś zwiększające się koszty pestycydów powodują ich mniejsze zużycie. Lepsza technologia aplikowania pozwala farmerom na precyzyjne stosowanie pestycydów, a zatem zmniejsza zagrożenia. Dodatkowo biotechnologia (GMO) w bawełnie pozwala farmerom na utrzymanie wydajności przy jednoczesnej redukcji ilości pestycydów. Ciekawe, że p. Wagnitz jest świadom tego, że bawełna zajmuje 2,4% światowych gruntów ornych, co oznacza że korzysta on ze statystyk publikowanych przez Sekretariat ICAC. Szkoda tylko, że znając zarówno naszą organizację jak i jej publikacje pan ignoruje dane ICAC na temat pestycydów.
Dalej, cytując pana Wagnitza: „ok. 6.4 miliarda metrów sześciennych wody ukrywa się w wyrobach bawełnianych, które kupuje się w Niemczech w ciągu jednego roku”. Co to znaczy i w jaki sposób informacje te mogą być użyteczne inaczej niż w celu wzbudzenia strachu? Woda używana jest w produkcji rolnej, samo zużycie nie niszczy jej i nie „ukrywa” się ona w ubraniach. Cała ilość wody używana w rolnictwie jest zwracana do środowiska naturalnego i używana jest ponownie. Wodę stosuje się w produkcji bawełny ponieważ jest to najlepszy możliwy użytek z punktu widzenia gospodarczego w ramach każdego zlewiska wód. Gdyby w danym zlewisku istniał produktywnie lepszy użytek dla wody niż stosowanie jej w uprawie bawełny, to na pewno zastosowano by tę inną uprawę. Na przykład, w latach 80, 1/3 całej produkcji bawełny w USA miała miejsce w stanach Arizona, Kalifornia i Nowy Meksyk. obecnie tylko 7% amerykańskiej produkcji bawełny znajduje się na dalekim Wschodzie z powodu zmian w rozłożeniu upraw związanych z wodą. Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu na odpowiedź w sprawie moich obaw co do WWF i światowego przemysłu bawełniarskiego. Byłbym wdzięczny za odniesienie się tych obaw w sposób systemowy, za pośrednictwem sieci personelu WWF (byłbym również wdzięczny za przekazanie powyższego p.Wagnitz.)
Z poważaniem,
Terry Townsend
Executive DirectorICAC”